wtorek, 20 listopada 2012

Marszałek woj. wielkopolskiego sprawił sobie kolejkę PIKO za pół miliarda złotych

ED72-019 KW /fot. mkoch
Pamiętam dobrze dzień (i kilkadziesiąt kolejnych...) totalnego burdelu, kiedy to Koleje Wielkopolskie przejęły pierwsze połączenia w regionie. Zadałem sobie wtedy pytanie - czy to krok ku lepszemu? No i właśnie...
Nie dalej jak jutro (tj. 21 listopada) będzie pierwszy oficjalny przejazd nowym, cudownym, pachnącym, nowoczesnym Elfem, których to KW zakupiło sobie 22 sztuki za, bagatela, pół miliarda złotówek. Skok cywilizacyjny po byku, w końcu ten EZT może osiągać, aż 160km/h i nawet ma gdzie to robić! Jednak skład nie zaczął jeszcze wozić pasażerów, a już jest kicha. Szefo KW, pan Włodzimierz Wilkanowicz, powiedział Gazecie Wyborczej, że: Elfy będą jeździć 120km/h. Zapytacie dlaczego?
Otóż dlatego, że: "Szybsza jazda byłaby po prostu nieekonomiczna. Średnia odległość między stacjami to 4-5 km. Trudno sobie wyobrazić, że pociąg ciągle przyspiesza tylko po to, żeby zaraz potem hamować. Jazda powinna być płynna", oraz: przyspieszenie jest tak duże, że stojący ludzie mogliby się poprzewracać. Tak uznał zarząd KW i tak będzie.
Pierwsza sprawa - po co w takim razie kupuje się Elfa, który może jechać szybciej, a nie pojedzie? Przecież PESA ma w ofercie składy, których v-max to 130kmh.
Druga sprawa - szybsza jazda nieekonomiczna? To może jeszcze wolniej powinny jeździć, mniej prądu zużyją? A najlepiej niech stoją, wtedy nic się przecież nie zużywa.
Trzecia sprawa - średnia odległość między stacjami to 4-5km? Dobrze zatem: Elfy będą śmigać na linii Poznań - Kutno i Poznań - Zbąszynek. Faktycznie, do Zbąszynka średnio co 5km jest przystanek, ale już do Kutna średnio co 7-10km. Zresztą, zależy wszystko, z czego pan szef wyliczył średnią.
Czwarta sprawa - moja ulubiona. Przyspieszenie tak duże, że pasażer mógłby się przewrócić. Nie wiem jak Wy, ale ja się przewróciłem ze śmiechu czytając tę wypowiedź. Rozumiem, że na normalnej szybkiej kolei, albo w innym 'teżewe' pasażerowie leżą na podłodze? Tym tekstem Koleje Wielkopolskie zostały liderem jeśli chodzi o tłumaczenia 'dlaczego pociągi jeżdżą wolno'. Ale to wszystko pewno w trosce o bezpieczeństwo pasażera - bezpieczne przyspieszanie, bezpieczne hamowanie, bo przecież sami widzimy jak codziennie ktoś ląduje na podłodze z powodu ogromnych przeciążeń przy ruszaniu.
Piąta sprawa - dlaczego 120km/h a nie 130?

A jak jest na prawdę? Do prowadzenia składów powyżej 130km/h potrzebnych jest dwóch maszynistów i kabinówka, takie wymogi, które wiążą się z kosztami. Jeśli KW nie mają w planach prowadzić szybkich pociągów regionalnych (z pominięciem mniejszych przystanków), do których idealnie sprawdziły by się Elfy, to po cholerę je kupili? Można było wydać mniej, a część zaoszczędzonych pieniędzy wydać na porządne wymycie starych składów i danie kilku złotych na premie świąteczne dla kolejarzy. Ale dlaczego 120km/h a nie dopuszczalne 130? Tego to chyba nikt nie rozumie. 
KW nigdy nie było zainteresowane ani dużymi prędkościami, ani pasażerem, ani sprawnym zarządzaniem i ekonomią. Dlaczego więc kupili 22 Elfy?
I to jest właśnie zachcianka kolejki PIKO w skali 1:1. Marszałkunio chciał mieć fajny i szybki pociąg na swojej makiecie - to ma. Dziecięce marzenie spełnione. Teraz będzie mógł się pochwalić przy wódce z kolegami, co jeździ po jego torach.

poniedziałek, 12 listopada 2012

TLK na pluskwach

fot. mkoch
Sensacja! Pana Artura w pociągu TLK pogryzły pluskwy (pewnie od ruskich)! Pan Artur jechał z Poznania do Wrocławia pociągiem TLK 54162/3 w ostatnim wagonie i nagle zaatakowała go horda krwiożerczych insektów. Ledwie uszedł z życiem, ale dał radę!
To, że w większości składów jest brudno i można spodziewać się wszystkiego (btw, kiedyś natknąłem się na 'brudną' pieluchę w śmietniczku) wiemy doskonale. Także nie mam zamiaru pisać o tym, o czym piszą już wszystkie media. Mnie zastanowiła inna sprawa.
Jako, że uczono mnie, aby sprawdzać informację, wrzucam w googla frazę "TLK 54162/3". Co mi wyskakuje? Teksty, wszystkie na jedno kopyto, o zawszonym pociągu w: Głos Wielkopolski, Rynek Kolejowy, Gazeta Wrocławska, Gazeta Prawna, TVN, Dziennik Łódzki, Wirtualna Polska, Na Walizkach, Kurier Lubelski, Dziennik Bałtycki, Trójmiasto.pl, Sfora, Polska The Times, TuWrocław.com i jeszcze kilka mniejszych, których gugl nie pozycjonuje (stan na dziś, godzina 19.15). Ale na temat połączenia TLK 54162/3 milczy samo PKP Intercity, milczy też YouTube oraz inne fora mikolskie lub kolejowe. Hmm... Coś przeoczyłem? Niemożliwe. Dzwonię na infolinię PKP IC:

- Dzień dobry M.... P..., w czym mogę pomóc?
- Witam, Michał Kochański się kłania. Mam pytanie, czy Intercity wypuszcza pociąg o numerze 54162?
(blablabla, cośtam o połączeniach z A do B)
- Moment, sprawdzę.
(po minucie)
-  Nie ma pociągu o takim numerze. Jest 54110 lub 54200. Pomiędzy nie ma nic o takim numerze.

Podziękowaliśmy sobie, pozdrowiliśmy i zaczynam się zastanawiać - co powoduje ten pęd niesprawdzonych i durnych informacji? Dowiedzenie się czy taki pociąg widnieje, zajęło mi dokładnie 3 minuty i 18 sekund... Z czego minutę Pan szanowny sprawdzał numer, a dwie minuty jakaś laska z taśmy nawijała coś o stawkach połączenia.
Czy dziennikarstwo to już na prawdę bieg za sensacją, wierszówką i 'kto pierwszy - ten lepszy'?
A zasłonę milczenia spuszczę już na 'dziennikarzy' używających skrótu PKP na określenie wszystkiego co w Polsce jeździ po szynach... Czy w tym kraju są jeszcze kompetentni dziennikarze, którzy wiedzą o czym piszą? Czy każdy to gamoń, który kopiuje tekst z innego portalu, przeredaguje trochę i zależnie od strony na którą się przechyla, albo robi z tego tekst informacyjny, albo sensację która będzie wodą na młyn odsłon i komentarzy? Absolutna dysmózgia to i tak średnio pasujące słowo...

A kwestia 'odgadnięcia' co to za ciapąg, nie będzie skomplikowana dla nikogo. Idąc logicznym torem własnego rozumowania: na zdjęciu, które Pan Artur wysłał do którejś z redakcji (ciężko stwierdzić do której, bo jedna drugiej podkrada), widnieje tabliczka pociągu, gdzie owszem, są cyfry 54162/3. Trzeba jednak zaznaczyć, że technologia zrobiła psikusa i zdjęcie się rozmazało, a cień padł jak tupolew na glebę i z zera wyszło sześć, czyli numer brzmi 54102/3. Teraz pasuje! Toż to TLK Gwarek!
Jednak niestety, każdy kolejny dziennikarz powiela błąd poprzedniego, próbując stworzyć profesjonalny tekst, bo wrzuci jakieś tam cyferki. Ale nadal żaden nie pofatyguje się, żeby błąd sprostować...

A kwestia pluskiew w wagonach? Moim zdaniem? To wszystko wina Tuska ;)