wtorek, 29 listopada 2011

Co ma Platforma do przewoźników regionalnych?

SU45 - 246 / fot.mkoch
I znów słyszę o usuwaniu połączeń. Najpierw poleciało połączenia z Leszna do Jarocina. Dzisiaj przeczytałem, że z nowym rozkładem wypada z Leszna do Głogowa. Rozumiem, połączenia mogą być nierentowne, mało osób jeździ, szynobusy czasami wożą powietrze. Ale z moich obserwacji wynika, że jednak jacyś ludzie tam jeżdżą! Dlaczego do Głogowa połączenie wyleciało w kosmos? Bo szlak przebiega przez teren trzech województw - Koleje Dolnośląskie chcą połączenia, ale Koleje Lubuskie i Koleje Wielkopolskie mają to w pompie i nie mają zamiaru płacić.

I znów traci pasażer. Bo czym taka osoba ma dojechać do Głogowa, Jarocina, Gostynia? Wiele osób się uczy, pracuje i jeździ tymi liniami na co dzień. Ale wiadomo, o wiele łatwiej zlikwidować połączenie niż zamontować na miesiąc bramki zliczające ludzi, gdzie kto wsiada, gdzie wysiada. Na podstawie tego można zrobić już obraz i zlikwidować połączenia, które są niedochodowe. Może zostały by trzy kursy w jedną stronę dziennie, ale przynajmniej byłyby dochodowe, a ludzie mieliby czym dojechać.

Tyle, że w sumie ten wywód, którym zacząłem, jest tylko przedstawieniem sytuacji o której chciałbym napisać.
Mianowicie, przeglądając jeden z portali regionalnych natknąłem się znów na komentarze, że to wina Platformy, Tuska i w ogóle żydomasonerii. Tylko, znowu, zapytam - co oni do tego mają? Tragedia na Polskiej kolei to nie jest wina rządu, który teraz sobie wesoło hula. Koleje Dolnośląskie, Koleje Mazowieckie, Koleje Śląskie, Koleje Wielkopolskie i reszta tych wojewódzkich przewoźników, to nie są spółki państwowe! To wszystko należy do Urzędów Marszałkowskich poszczególnych województw, tutaj nie ma nic związanego z Tuskiem, Platformą, ani ministrem transportu.

Kolej przez lata była zaniedbywana, niszczona, rozgrabywana, była w głębokim poważaniu panów w garniturach co grzeją stołki i liczą kasę. To jest ich wina, tego cholernego żelbetonu, który ruszy chyba dopiero kilku tonowa bomba!
Teraz jest nagonka, bo anty-POwcy szukają jakiś argumentów żeby dowalić, żeby pokazać jaki ten rząd jest zły, jaki premier jest beznadziejny. Media to podchwytują i szukają sensacji, więc pokazują filmy przeładowanych składów. A ludzie się pienią i sami siebie nakręcają. Później w gazecie czytamy listy oburzonych czytelników, których pociąg jechał 20 minut za długo. Ktoś jeszcze inny będzie w radiu płakał, że jechał pociągiem gdzie w przedziale 8-osobowym było tylko jedno miejsce wolne, a on nie będzie się z bydłem cisnął i musiał stać! A ciemny Kowalski słucha tego słowotoku, czyta oburzonych, ogląda gadające głowy odbijające sobie piłeczkę . I chociaż sam koleją nie jeździ od dobrych kilku lat, to teraz ma powód żeby ponarzekać na gówniany rząd, a wśród znajomych na imieninach zna temat PKP więc razem z nimi ponarzeka. Bo przecież narzekanie na PKP jest ostatnio takie modne.

PS. Gdyby ktoś chciał mnie posądzić o stronniczość czy coś podobnego - nie jestem pro-PO, chroń mnie Boże! Bliżej mi lewa/środka niż prawej.

środa, 2 listopada 2011

Pasażer robi z siebie debila

SA132-004 Kolei Wielkopolskich/fot.mkoch
Jak co dzień przeglądam portale regionalne, co tam słychać ciekawego, kogo zabili, kto zginął i kto co spieprzył. I znów mnie krew zalała... Wchodzę na jeden z portali traktujący o dolnym śląsku i znajduje tam takiego newsa. Nie mogę się powstrzymać od wkurwienia i nie skomentowania.
Zaczyna się oczywiście od tego, że znowu pasażerowie zrobią protest, bo pociągi się spóźniają. Oni chcą obniżenia ceny biletu jako zadośćuczynienia! Nawet Pani Magda, pasażerka się wypowiada: 

Ostatnio pociąg Przewozów Regionalnych, który wyjechał ze Żmigrodu o 15.25, przyjechał na stację Mikołajów o godz. 17.45. Jechał więc ponad dwie godziny, pokonując trasę 40 km. Rozumiem, że trwają modernizacje torów, ale bez przesady. Przecież to skandal. Kolej nic nie dba o pasażerów, ma ich w nosie, potrafi tylko podwyższyć cenę biletów.  
No Pani Magdo... Jeśli Pani wie, że jest remont torów, a co z tym związane, są duże opóźnienia, to dlaczego jedzie Pani pociągiem? Może Pani wybrać sobie PKS, samochód, autostopa, jechać rowerem albo się teleportować. Wolny kraj, wolny wybór, jedź człowieku czym chcesz.
Kurcze no, ciężko tak żyć, po kilkudziesięciu latach trwa remont torów, a pociągi będą jeździć szybko. Toż to zaiste skandal! No i odwieczna prawda - kolej nie dba o pasażerów... Przewozy Regionalne powinny każdemu z osobna oddać pieniądze za bilet, dać gorącą czekoladę, każdy pasażer powinien otrzymać uścisk dłoni od kierownika pociągu, pisemne przeprosiny oraz PR powinny wypożyczyć od PKSu kilkanaście autobusów i dać pasażerowi możliwość: kochany użytkowniku pociągu, przepraszamy, że spółka Polskie Linie Kolejowe prowadzi remont torów przez co jedziemy tak wolno, wysiądź i jedź autobusem do Wrocławia.
No, ale ten temat wszyscy znamy. Jaja zaczynają się teraz: otóż pasażerowie nie będą tolerować takich opóźnień i żądają (!!!) od PR obniżenia cen biletów na terenie dolnego śląska o 50%. A jeśli nie, to zrobią protest od 1 do 14 grudnia i będą jeździć pociągami PR bez biletu i nie pokazywać konduktorowi dowodu tożsamości. A jak!

I w taki sposób (tak zwany) pasażer sam z siebie robi kretyna. Zadam może głupie pytanie, ale co Przewozy Regionalne mają wspólnego z remontem torów? I teraz pasażer-protestant zamilknie.
Więc odpowiem Ci ograniczony niewyedukowany krzykaczu - nic!
PKP jest podzielone na spółki. Każda odpowiada za co innego, spółka państwowa, PKP Polskie Linie Kolejowe odpowiada za remont torów, udostępnienie ich przewoźnikom i dbanie o szlak. A Przewozy Regionalne są tylko i wyłącznie przewoźnikiem - oni jeżdżą po torach, które udostępnia im PLK.
Więc jeśli PLK remontuje tory, jest ograniczenie prędkości na szlaku, pociągi puszczane są wahadłowo to czy jest to wina PR? Nie, nie musisz odpowiadać, to pytanie retoryczne.
Może inny przykład - jeśli jadę samochodem i na drodze jest remont, jest duży korek, jadę 5kmh i stoję kolejną godzinę, to później pójdę na stację benzynową i będę żądał obniżenia ceny litra paliwa do 2,50pln, bo stałem w korku i więcej mi auto spaliło i dłużej jechałem? Ale co do cholery ma z tym wspólnego stacja benzynowa?!
Co ma? Nic. Tak samo jak PR nie ma nic wspólnego z opóźnieniami związanymi z remontami torów.

Ale oczywiście oburzeni pasażerowie krzykacze się wkurwili i poszli robić awanturę. Zgadnijcie gdzie? Oczywiście do kasy biletowej. Kolejne pytanie dla średnio inteligentnych - co ma wspólnego kasa biletowa z opóźnieniami czy tym, że pociąg wjechał na inną stację? Tak tak, jak zwykle - nic. Ale zniesmaczony karygodnym syfem na kolei pasażer musi iść rozładować napięcie na kimś, podrzeć ryja na kogoś kto nie ma z tym nic wspólnego i od razu mu się zrobi lepiej.
Ale goście poszli, pokrzyczeli na tyle skutecznie, że policja musiała interweniować. A oni się dziwią, że kolejarze strajkują. Nie dziwię się im, bo jeśli kierownik pociągu zbiera codziennie opierdol od pasażera-krzykacza, że pociąg się spóźnił, a babka w kasie zbiera baty za to, że pociąg wjechał na zły tor - to też bym protestował i chciał podwyżkę za pracę grożącą uszczerbkiem psychicznym.

A co z pasażerami-buntownikami, którzy będą jeździć bez biletu i dokumentów? Opcji jest kilka i mam nadzieję, że im się dostanie porządnie. Najbardziej popularna będzie na pewno wypierdalanka, czyli konduktor wypieprzy gapowicza na najbliższej stacji. Do tego może dojść wezwanie policji albo SOKistów (czego bardzo życzę), którzy nie będą się patyczkować z cwaniakiem. I oczywiście wypisanie kredytówki za 150pln gdy tylko krzykacz-buntownik zmięknie i poda swoje personalia.
Tak więc panowie konduktorzy i kontrolerzy - jazda z kretynami, bo to im się w dupie poprzewracało.

niedziela, 16 października 2011

Całe zło

Ol49-59 w Wilkowicach /fot. mkoch
Całkiem niedawno jadąc z Leszna do Wrocławia pociągiem IR przydarzyła mi się dość ciekawa sytuacja. Ciekawa o tyle, że zacząłem rozumieć o co tak na prawdę chodzi wszelkim frustratom, którzy tak głośno psioczą na rodzimą kolej. Problem tylko w tym, że to rozumowanie jest z grubsza poprzestawiane.
Sytuacja była taka, że stanęliśmy w Rawiczu. Po 15 minutach ludzie zaczęli się interesować co nas zatrzymało. Sam podszedłem do kierownika i zapytałem co się dzieje. Okazało się, że od Rawicza do Korzeńska wymieniane są tory, w użyciu jest jeden więc ruch odbywa się wahadłowo, co jest równoznaczne z opóźnieniami i przepuszczaniem się pociągów. Logiczne? Aż za bardzo.
Jednak, jak się okazało po chwili, nie dla wszystkich. Podszedł do mnie pewien pan i zaczyna wylewać swoje żale, że ta kolej to jest tragedia, wszędzie opóźnienia, że już 40 minut stoimy, że to wina tej Platformy i Grabarczyka! Zadałem więc owemu, starszemu już, jegomościowi bardzo proste pytanie: czy nie uważa, że jeśli ma być lepiej to najpierw trzeba trochę się pomęczyć? Że wymiana torów trwa troszkę dłużej niż godzinę czy dwie? A jak już będzie nowy szlak to wszyscy będą szybciej jechać? Na co pan szanowny stwierdził, że brednie opowiadam i to jest wina aktualnego rządu, po czym dogasił peta i poszedł do wagonu.

I w tym momencie (no, w sumie po chwili, jak już do mnie dotarło co usłyszałem) zacząłem się zastanawiać skąd ci ludzie biorą takie mądrości?! Co ma rząd czy nawet sam Grabarczyk do tego, że są nowe tory kładzione? Kuźwa, przecież co by się nie działo w tym kraju to jest źle: nowe tory kładzione - źle. Nowe drogi budowane - za długo. Strajk pracowników PR - obibokom się w dupie przewraca. Cztery miejsca zajęte w przedziale ośmioosobowym - tłok. A w ogóle to kolej powinna być za darmo, a kolejarze pracować w czynie społecznym.

Tak samo jak innym razem miałem inną rozmowę z jakimś tam miłym panem. Czekam w kolejce do kibelka po czym gość wychodzi i znów zaczyna się wylewanie żalu: że podłoga mokra, że brudno, że kibel zatkany, że papieru i mydła nie ma, a klapa popękana. Że on nie wie gdzie są te ekipy sprzątające, że oni nic nie robią i w dupie mają klienta. Na co powiedziałem człowiekowi: proszę pana, w Poznaniu toaleta była czysta, było mydełko, papier, ręczniki i wymyta podłoga. Za Lesznem już była muszla zatkana, a za Żmigrodem woda na podłodze, śmieci, zniknęło mydło i ręczniki. Więc to może ja się spytam: to kolejarze robią rozpierdol w wagonach czy pasażerowie? Pan zrobił oczy jak pięć złotych i się zmył.

W tym kraju nie zmieni się nic. Dopóki ludzie nie zmienią myślenia będzie tak jak jest. Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu były wszędzie naklejki: chcesz czystości - zachowaj ją sam. A teraz? Chcesz czystości - załóż grupę na facebooku, zrób strajk pasażerów, wywal Ministra Transportu, ponarzekaj na rząd, żydomasonerię, 'za komuny tak nie było', a przede wszystkim męcz swoimi bredniami współpasażerów.

niedziela, 15 maja 2011

Rosyjska ruletka z pasażerem

fot. Ostrowski / kontakt24.tvn.pl
Prawdopodobnie już niebawem zacznie się plaga płonących wagonów w spółce InterCity. Odwalili oni modernizacja wagonów po polsku, czyli na zewnątrz cud-miód a w środku ‘fabryka’. I przez te przestarzałe, zepsute elementy sprzed kilkudziesięciu lat niebawem dojdzie do tragedii.
Jakiś czas temu skład EU07-004 z 9 pudełkami, jadący z Krakowa do Kołobrzegu zaciągnął za sobą zasłonę dymną. Dyżurny ruchu poinformował, że dymi się z ostatniego wagonu, kierownik pociągu zastosował standardową procedurę w takich przypadkach (sprawdzenie czy są pasażerowie, zamknięcie okien, wyłączenie bezpieczników). Na miejsce przyjechała straż pożarna, oddymili wagon, zrobili rozpoznanie. Po kilku godzinach szperania znalazła się przyczyna – elektryczne grzałki w nagrzewnicy. Ich zbyt wysoka temperatura spowodowała nadpalenie filtrów powietrza wraz z obudową.
Wszelkie wagony i lokomotywy są regularnie poddawane kontrolom rewizyjnym. Łatwopalny wagon również i miał jeździć kolejny rok (był świeżo po rewizji). Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych wydała zarządzenie w którym w jednym z punktów był nakaz niezwłocznej wymiany urządzeń ZT-2NK produkcji BEWAGu w wagonach 111A, 112A, 140A i 141A. Mało tego, PKBWK złożyła do prokuratury wniosek o sprawdzenie czy nie dokonano przestępstwa, gdyż 82 wagony przeszły gruntowną modernizację. Znaczy, miała to być gruntowna, a była ‘polska’. Miały zostać wymienione, między innymi, owe urządzenia grzewcze i instalacja elektryczna, a jak się okazało – nie zostały. A prokuratura krakowska tak dogłębnie zbadała sprawę, że ją umorzyła.
No ale jaki problem te urządzonka powymieniać? A bo problem jest poważny. Przewoźnicy nie wiedzą ile aktualnie mają wagonów więc ciężko podać konkretną liczbę, ale liczmy, że trzeba by było wymienić 3 do 4 tysięcy sztuk bezpieczników topikowych. Taka wymiana kosztowałaby jakieś 120 milionów polskich nowych złotych. Do tego odwołane pociągi (jeden wagon to jakieś dwa tygodnie grzebania), mniejsze składy i tak dalej, czyli jeszcze większe wydatki. Więc co robi PKP? Olewa sprawę i twierdzi, że to są przypadki marginalne i tak rzadkie, że nie warto na to zwracać uwagi.
No tak, przecież przychód jest ważniejszy niż kilka osób które dojadą do domu zwęglone tudzież zaczadzone, prawda?

wtorek, 3 maja 2011

Para w Wolsztyński gwizdek

Przed stacją Wilkowice. Pm36-2 jedzie
do Wolsztyna tendrem do przodu.

Jak co roku odbyła się głośna Parada Parowozów w Wolsztynie. Przedstawiać jej nie trzeba chyba nikomu. Jedyna czynna parowozownia w europie z planowym ruchem parowozów. Dla ogromnej ilości osób jedna z imprez na której trzeba być. Można tam spotkać miłośników kolei głównie z Polski, Niemiec i Czech, rodzinki z dzieciakami oraz ludzi, którzy chcą sobie popatrzeć na parowozy.
W ubiegłą sobotę odbyła się już osiemnasta edycja parowozjady. I cóż tu mówić… Osiemnastki są zazwyczaj huczne i pamięta się je do końca życia. Ta też może zostać zapamiętana, ale raczej przez tragiczną organizację i biedę w sprzęcie.
Zaczynając od początku. Pociągi specjalne Hefajstos i Cegielski miały być fajne, wyszło jak zawsze. Cegielski z Poznania z Piękną Heleną na czele do Leszna dotarł już z 40 minutowym opóźnieniem. W Lesznie jeszcze chwile poczekał (nikt nie wie na co) i tendrem do przodu pojechał do Wolsztyna (z nieplanowanym postojem w Boszkowie). Dla ludzi którzy na trasie chcieli zrobić jakieś dobre zdjęcia z Pm36-2 było to ogromnym rozczarowaniem szczególnie, że skład z czteroczłonowymi Bipami w oliwkowym malowaniu i kilkoma bonanzami prezentowałby się świetnie.
Później jechał Hefajstos z Wrocławia. Skład przytargał Dragon, który może i nie najładniej prezentował się w składzie retro, ale zobaczenie go na szlaku to ładny kąsek. W Lesznie zmiana na Petuchę i jazda do Wolsztyna. Ależ jakie było moje zdziwienie gdy, czekając na ten skład, zza łuku wyjechała Peta ciągnąca kilka drewnianych wagonów 3 klasy, za nimi wagony Intercity, późnij ‘łagrówki’ i na końcu Dragon. Widok był tak porażający, że nawet dobrego zdjęcia nie udało się zrobić…
W samym Wolsztynie na początek niemiłe zaskoczenie. Ponad 40 minut stania w korku przy wlocie, bo ktoś mądry ustawił sygnalizator do skrętu w lewo na 7 sekund zielonego światła. Dlatego później ludzie stawali samochodami gdzie się dało i jak się dało i szli piechotą.
Na samej stacji gdzie się odbywała impreza kolejne niemiłe zaskoczenie – helikopter latający ludziom kilkanaście metrów (na oko wysokość 3 piętra) nad głowami zagłuszał wszystko. Nagrywałeś film? Zapomnij żeby gdziekolwiek go teraz wrzucać, żadnego parowozu nie słychać.
I teraz sprawa zasadnicza – co tu oglądać? W tym roku totalna klapa po całości. Parowozów było siedem. Tak, siedem. Niemcy nawalili i nie przyjechało nic. Z Chabówki Ol12 i Ty2 przyjechały. No Czeszka 477.043 dała radę. I co tu oglądać…?
Dalsza część organizacji znów pokazała to jak celnie dobierane są składy na trasę. Choćby taki SA108, czyli szynobus taki jak zawsze jeżdżący na trasie do Leszna, podstawiony i tym razem. Na forach są zdjęcia i więcej mówić nie trzeba.

Jaki nasuwa się wniosek? Cała polska chwali się, że mamy taki Wolsztyn, w każdych mediach jest o tym trąbione, każdy zna to miejsce. Ale nikt nie chce zadbać żeby zaczęło to wyglądać z klasą, a już nie mówiąc o daniu grosza na cel utrzymania tego wszystkiego w porządnym stanie.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Wypociążenie kolei (albo na odwrót)

Niedawno miała miejsce niesamowita plaga wykolejeń pociągów. Oczywiście, media nie trąbią o tym na lewo i prawo z jednej przyczyny – bo to pociągi towarowe. Ale co by było gdyby jechał tamtędy któryś z osobowych składów? Lepiej nad tym nie myśleć…
Warszawa Gdańska / fot. rk.pl
Niechlubny sezon został otwarty w styczniu, jednakże skromne – raptem jeden wagon towarowy i drezyna na Pomorzu. Później już poszło z górki. Na początku marca, również na Pomorzu, wypociążyło się już dziesięć wagonów. Detektywi z kolejnictwa dopatrzyli się na kilku wagonach loga CTL, czyli jednego z przewoźników po torach kolejowych. Kilka dni później wykoleił się skład Lotosu pod Warszawą – Skoda i trzy cysterny które przewoziły benzynę i ropę. Chyba Bóg czuwał i się nie rozszczelniły. Wyglądało na to, że w tym zdarzeniu winna była krzyżownica. Jednak nie doszukałem się oficjalnego komunikatu od PLK na temat przyczyn. 
Następne były Czechowice-Dziedzice. Tutaj wywróciło skład, który zdemolował peron i budynek dworca. Przyczyną był źle zamocowany ładunek. Jedyny plus jest taki, że działo się to w nocy więc ryzyko ewentualnych ofiar było mniejsze. Kolejne wykolejenie już w kwietniu w Kutnie. Detektywni znów odkryli, że skład należał do CTLu. Wykopyrtnęło się osiem wagonów z kruszcem. Co bardzo miłe, właściciel nie pozwolił na cięcie wagonów. W związku z tym wzywany był czołg, który nie dał rady ogarnąć tego rozgardiaszu, a później ściągany i obudowywany był żuraw EDK 1000. W tym przypadku oczywiście wina brzmiała – zły stan techniczny wagonów. Jednak bystry wzrok dopatrzy się totalnie zniszczonych podkładów.
Kutno / fot. eKutno.pl
I teraz rodzi się pytanie – czyja jest wina? Ktoś w ogóle odpowiada za te wypadki?
Przeładowane wagony CTLu (to już norma w sumie…) były przyczyną? Czy może rewident nawalił? A nikt w mediach nie mówi o złym stanie torowisk. Ciągle tylko wina jest zrzucana na przewoźników, a gdy tylko ktokolwiek wspomni o PLK już jest wysyłane pismo, które oczyszcza tą spółkę z jakiejkolwiek winy, bo przecież ograniczenia do 70 kmh, przegniłe podkłady i wystukane szyny to normalna rzecz…
Póki co wyleciały tylko towarowe składy, ale przecież osobowe jeżdżą tymi szlakami dzień w dzień. Czy musi znowu dojść do katastrofy jak ta w Reptowie (po niej została zrobiona rewizja i wymieniono ponad osiem tysięcy rozjazdów w całym kraju)? Czy musi zginąć kilkadziesiąt osób żeby ktoś zaczął myśleć? Najwidoczniej tak…

czwartek, 7 kwietnia 2011

Kolejowa porażka Euro 2012 nadchodzi…

Wyremontowany budynek
 Wrocław Mikołajów

Euro 2012 zbliża się wielkimi krokami, zatem czas najwyższy skontrolować poczynania spółek PKP co robią w kierunku tego wydarzenia.
Wydaje się, że dzieje się bardzo dużo. Remonty torów i dworców, budowa stadionów i miejsc noclegowych. Wszystko jest pięknie gdy czyta się raporty PKP z przeprowadzanych inwestycji. Jednak jest masa ‘szczegółów’ o których wiedzą tylko ci, którzy się interesują sytuacją. A mimo wszystko te ‘szczegóły’ są bardzo istotne. Przedstawię to na przykładzie wrocławskiego planu remontu czterech małych eurodworców. Mianowicie rozchodzi się o Mikołajów, Pracze, Kuźniki i Leśnicę.
Plan ambitny – generalny remont całych budynków stacyjnych, wszelkich instalacji w budynku, kas, toalet, klatek schodowych, okien, drzwi i tak dalej. Ogólnie jakieś 10 mln polskich nowych złotych. Firmy wybrane w przetargu miały czas do około połowy lutego 2011 (pierwotnie do przełomu 2010/2011). No i można powiedzieć, że się wyrobili jako tako. Pod koniec marca budynki zostały ‘odebrane’ i wszystko wskazywało, że nareszcie można będzie kupić bilety w kasie. Jednak pojawiły się nagle pewne malutkie problemy.

Budynek na Mikołajowie lśni i błyszczy, tańczy i trąbi, ale… Nawet dwa ‘ale’.
Po pierwsze – we wszystkich wyremontowanych budynkach nikt nie chce otworzyć kas biletowych. Brzmi absurdalnie? Ale tu jest Polska. Mikołajów jest otwarty, bo w środku jest sklep rowerowy, na środku hallu barierka z kartką ‘Brak kas, prosimy nie przekraczać barierki’. Zastanawiające jest, że właściciel sklepu rowerowego zabronił mi fotografować wnętrza, podobno PKP Nieruchomości zabroniło muszę mieć pozwolenie. Hmm…
- Nie otworzymy tych budynków, bo będą stały puste – mówi Jacek Prześluga z zarządu PKP S.A. i dyrektor Rewitalizacji Dworców Kolejowych. - Nie jest sztuką obiekty wyremontować, ale potem je utrzymać.
Ratunkiem dla dworców co ma być? Tak, zgadliście państwo – opłata dworcowa! Czyli na stacji na której zatrzyma się pociąg będzie opłacał jakąś tam sumkę. Czyli można odnieść wrażenie, że dworce są remontowane, później się straszy, że będą zamykane na głucho, bo nie ma obrotu, a ma to wywrzeć presje nad wprowadzeniem opłaty dworcowej (która ma ratować bezużyteczne dworce?). Czyli podnosimy ceny biletów, pasażer płaci, a budynki i tak będą stały puste.

Po drugie – te małe eurodworce będą jednak użyteczne w czasie Euro 2012. Więc wtedy będzie duży ruch, czyli tysiące kibiców z wielu krajów świata będzie oglądać właśnie takie stacje jak Mikołajów. Jest dobrze, bo budynek wyremontowany? Niestety, ktoś zrobił psikus i do PKP Nieruchomości należy tylko budynek, a do PLK tunel i peron. W jakim one są aktualnie stanie widać na zdjęciach. 


Peron drugi
Wyjście na peron
I tego już komentować nie trzeba. Pewnie w maju wstawią nowe szyby, na szybcika odmalują ściany i nikt nie zauważy. Krew człowieka zalewa… Trzeba też pamiętać, że grafficiarze i inni wielbiciele latających kamieni nie śpią, więc ja osobiście daję maks cztery dni względnego spokoju.
A co na to pan Mirosław Siemieniec z PLK?
Tunel na perony
 Widać od którego miejsca jest działka PLK
Jeśli nie będzie problemów związanych z procedurą przetargowa oraz dokumentacją formalno prawną, to prace na stacji Wrocław Mikołajów mogą się rozpocząć i zakończyć przed mistrzostwami EURO 2012.
Opóźnienie w sprawach proceduralnych może powodować, że rozpoczęcie prac na stacji byłoby zagrożone nieukończeniem przed EURO. Wówczas zakres prac na stacji (w tym: perony, tunel, infrastruktura obsługi podróżnych) byłby ograniczony. Oczywiście, ze strony PKP Polskich Linii Kolejowych S.A., robimy wszystko co możliwe, aby zadanie zrealizować sprawnie.


I tak wygląda kraj kwitnącej lipy…

Dalsze rozważania-opowiadania za niedługo.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Słowem wstępu

Pt 47 - 65 w Wilkowicach,
trasa Leszno - Wolsztyn
Ludzie mają różne zainteresowania. Jeden lubi samochody, drugi bieganie, trzeci kwiaty a czwarty znaczki. Moją pasją jest rodzima kolej. Zwiedzanie budynków kolejowych, podróżowanie pociągami i ciągłe wgłębianie się w tajniki żelaznych dróg jest dla mnie niewątpliwą przyjemnością. I nie wstydzę się o tym mówić. Za to uwielbiam uwieczniać momenty na zdjęciach. I moje fotografie również tu znajdziecie.
Oczywiście, PKP nie jest w dobrym stanie... ale nie ma też tragedii. Jest mnóstwo wad, jak i garść pozytywów, o których większość narzekaczy zapomina. I właśnie o tym będę pisać na stronach tego bloga.