wtorek, 3 maja 2011

Para w Wolsztyński gwizdek

Przed stacją Wilkowice. Pm36-2 jedzie
do Wolsztyna tendrem do przodu.

Jak co roku odbyła się głośna Parada Parowozów w Wolsztynie. Przedstawiać jej nie trzeba chyba nikomu. Jedyna czynna parowozownia w europie z planowym ruchem parowozów. Dla ogromnej ilości osób jedna z imprez na której trzeba być. Można tam spotkać miłośników kolei głównie z Polski, Niemiec i Czech, rodzinki z dzieciakami oraz ludzi, którzy chcą sobie popatrzeć na parowozy.
W ubiegłą sobotę odbyła się już osiemnasta edycja parowozjady. I cóż tu mówić… Osiemnastki są zazwyczaj huczne i pamięta się je do końca życia. Ta też może zostać zapamiętana, ale raczej przez tragiczną organizację i biedę w sprzęcie.
Zaczynając od początku. Pociągi specjalne Hefajstos i Cegielski miały być fajne, wyszło jak zawsze. Cegielski z Poznania z Piękną Heleną na czele do Leszna dotarł już z 40 minutowym opóźnieniem. W Lesznie jeszcze chwile poczekał (nikt nie wie na co) i tendrem do przodu pojechał do Wolsztyna (z nieplanowanym postojem w Boszkowie). Dla ludzi którzy na trasie chcieli zrobić jakieś dobre zdjęcia z Pm36-2 było to ogromnym rozczarowaniem szczególnie, że skład z czteroczłonowymi Bipami w oliwkowym malowaniu i kilkoma bonanzami prezentowałby się świetnie.
Później jechał Hefajstos z Wrocławia. Skład przytargał Dragon, który może i nie najładniej prezentował się w składzie retro, ale zobaczenie go na szlaku to ładny kąsek. W Lesznie zmiana na Petuchę i jazda do Wolsztyna. Ależ jakie było moje zdziwienie gdy, czekając na ten skład, zza łuku wyjechała Peta ciągnąca kilka drewnianych wagonów 3 klasy, za nimi wagony Intercity, późnij ‘łagrówki’ i na końcu Dragon. Widok był tak porażający, że nawet dobrego zdjęcia nie udało się zrobić…
W samym Wolsztynie na początek niemiłe zaskoczenie. Ponad 40 minut stania w korku przy wlocie, bo ktoś mądry ustawił sygnalizator do skrętu w lewo na 7 sekund zielonego światła. Dlatego później ludzie stawali samochodami gdzie się dało i jak się dało i szli piechotą.
Na samej stacji gdzie się odbywała impreza kolejne niemiłe zaskoczenie – helikopter latający ludziom kilkanaście metrów (na oko wysokość 3 piętra) nad głowami zagłuszał wszystko. Nagrywałeś film? Zapomnij żeby gdziekolwiek go teraz wrzucać, żadnego parowozu nie słychać.
I teraz sprawa zasadnicza – co tu oglądać? W tym roku totalna klapa po całości. Parowozów było siedem. Tak, siedem. Niemcy nawalili i nie przyjechało nic. Z Chabówki Ol12 i Ty2 przyjechały. No Czeszka 477.043 dała radę. I co tu oglądać…?
Dalsza część organizacji znów pokazała to jak celnie dobierane są składy na trasę. Choćby taki SA108, czyli szynobus taki jak zawsze jeżdżący na trasie do Leszna, podstawiony i tym razem. Na forach są zdjęcia i więcej mówić nie trzeba.

Jaki nasuwa się wniosek? Cała polska chwali się, że mamy taki Wolsztyn, w każdych mediach jest o tym trąbione, każdy zna to miejsce. Ale nikt nie chce zadbać żeby zaczęło to wyglądać z klasą, a już nie mówiąc o daniu grosza na cel utrzymania tego wszystkiego w porządnym stanie.

1 komentarz:

  1. "Ale nikt nie chce zadbać żeby zaczęło to wyglądać z klasą, a już nie mówiąc o daniu grosza na cel utrzymania tego wszystkiego w porządnym stanie."

    Organizatorzy zrobili i pokazali tyle ile chcieli w końcu to wolny kraj.

    OdpowiedzUsuń